Przejdź do treści

Naukowy Bełkot i przyjaciele zbierają na WOŚP – Uwaga! Naukowy Bełkot

    👉 https://www.siepomaga.pl/unb-wosp-2023

    Razem z moimi dobrymi znajomymi z YouTuba postaramy się stworzyć wydarzenie, dzięki któremu pobijemy zeszłoroczny rekord! Więcej szczegółów (w tym dotyczących „obecności” Jerzego Zięby w tym roku) w linku powyżej.

    Ada:
    https://www.youtube.com/@wickedada

    Bravo Chef:
    https://www.youtube.com/@Bravo-Chef

    Bingo:
    https://naukowybelkot.pl/storage/app/media/JZ_Bingo.pdf
    https://drive.google.com/file/d/1LIGgtOkUrbB26PHbKPL3GecQZ6lr2kfd/view

    Badania kliniczne:

    Grypa hiszpanka:

    👉 Patronite ► https://patronite.pl/NaukowyBelkot
    📚 Moja książka ► https://siedem.alt.pl

    Dyktando cz. I

    Znany francuski podróżnik oraz influencer Pierre Chirac zapragnął spędzić zimą tydzień w Polsce. W swoim hulaszczym życiu zwiedził mnóstwo miejsc. Był za kołem podbiegunowym północnym, w Skandynawii, odwiedził Bałkany oraz Półwysep Iberyjski. Stamtąd czmychnął do Afryki. Przeżył niezapomniane chwile w Algierii, Zimbabwe i Botswanie. Jakżeż to się stało, że nasz Pierre przejechał pół globu, nie stawiając stopy na polskiej ziemi? Chciał to zmienić, bo o kraju położonym między Morzem Bałtyckim na północy a Sudetami i Karpatami na południu słyszał samiuśkie dobre rzeczy.
    Najpierw pojechał na Kaszuby i zakochał się w tamtejszych krajobrazach i kuchni. Oczywiście skosztował śledzi po kaszubsku, zupy brzadowej i ferkase, czyli potrawki z kury. Potem odwiedził Wyżynę Lubelską i Roztocze. W Lublinie przeszedł się po Placu Łokietka, następnie minął Bramę Krakowską i dotarł do zamku, w którym znajduje się oddział Muzeum Narodowego. Wtranżolił na raz 4 cebularze, a potem pół siedząc, pół leżąc uciął sobie dwugodzinną drzemkę.
    Następnie Pierre pojawił się w Krakowie. Zobaczył smoka wawelskiego, Kościół Mariacki, Wawel. Posłuchał hejnału, a potem poszedł na obiad do restauracji Miód Malina. Zachwycił się tym, jak chyżo został obsłużony. Kelnerzy i kelnerki pracowali jak pszczółki. Biegali w tę i we w tę, ciągle się przy tym uśmiechając. Po tych wszystkich atrakcjach naszemu bohaterowi zawirowało w głowie. Czuł się tak, jakby miał w niej kogel-mogel.
    Ostatni weekend francuski podróżnik spędził w stolicy Polski, czyli w Warszawie. Zachwycał się ponadstuletnimi zabytkami. W pewnym momencie usłyszał hałas. Zapytał miło wyglądającego przechodnia, co się dzieje. Okazało się, że dźwięki dobiegały z Placu Defilad, gdzie odbywał się Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na scenie śpiewała wtenczas sanah, a zaraz po niej miał wystąpić Ralph Kaminski. Pierre struchlał, gdy zobaczył, jak wielki tłum dzieli go od sceny, ale radosna atmosfera dodała mu animuszu. Ruszył więc przed siebie. Francuski podróżnik bawił się wybornie. Poznał życzliwych ludzi, którzy powiedzieli mu, że w języku polskim mamy mnóstwo określeń zapożyczonych z francuszczyzny, na przykład: „vis-à-vis”, „tête-à-tête” czy „faux pas”. Starali się też nauczyć go wymowy m.in. takich słów, jak: „ożeż”, „gżegżółka” i „Żoliborz”.
    Pierre uznał, że to była jedna z najlepszych wycieczek w jego życiu i – co więcej – nie najdroższa! Pokochał polską kuchnię, Polaków i ich gościnność. Ponadto wsparł WOŚP i przyczynił się do tego, że Orkiestra pobiła kolejny rekord. Pierre, dziękujemy!

    źródło: youtube/ Uwaga! Naukowy Bełkot

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *